Freedom Makeup London - nowości

Dzień dobry, dobry wieczór, cześć, hejka 

Każdy kto choć troszkę interesuje się makijażem i w tym "siedzi" słyszał o tej nowej marce, która hucznie weszła na rynek. Jest to niby siostra bliźniaczka Makeup Revolution i zgadzam się z tym stwierdzeniem z dwóch powodów. Pierwszy to cena (obie marki są po prostu tanie), drugi to jakość (świetne kosmetyki, naprawdę godne polecenia).
O kosmetykach Makeup Revolution innym razem, a dziś o moich dwóch nowościach z Freedom Makeup London - malutkiej paletki matowych cieni oraz o pięknej szmince.


 
 Poszukiwałam od dłuższego czasu matowych "bazowych" cieni w odcieniach brązu, takich którymi wykonamy piękny dzienny makijaż.  Gdy ujrzałam na kanale Maxineczki tą przepiękną paletkę wiedziałam, że na tym zakończę moje poszukiwania, bo to jest to czego poszukuje! 




Paletka dokładnie nazywa się Freedom Makeup Pro Shade & Brighten Paleta 6 Cieni Mattes Kit 1 kosztuje 12,50 zł., dostępna chyba w prawie każdej drogerii internetowej i jest po prostu idealna. 6 pięknie napigmentowanych cieni, matowych, które pięknie się blendują i z równie pięknego rozświetlacza, którego ja używam w wewnętrzny kącik oka. 

Cienie, bez bazy. 



Wykonamy nią delikatny makijaż oczu do szkoły, do pracy, codzienny, ale i mocniejszy na większe wyjścia. Paletka jest naprawdę malutka, zmieści się nawet w kopertówce. Cienie na powiece aplikuje oczywiście na bazę i wytrzymują cały dzień, a jak widzicie na zdjęciu powyżej ich odcień bez bazy już jest całkiem niezły :).  Naprawdę serdecznie polecam Wam tą paletkę, będziecie zadowolone z każdego koloru! :). Na koniec jeszcze wstawię Wam skład, jakby kogoś interesowało :) Ja przyznam się bez bicia rzadko kiedy patrze na skład ;p zwłaszcza jeśli chodzi o kolorówkę. 



Drugi Nasz dzisiejszy bohater czyli pomadka w odcieniu 113 Whispers, kosztuje całe 5 zł. :). 



Na początku zaskoczyło mnie jej porządne wykonanie, naprawdę pięknie się prezentuje! Nie planowałam jej zamawiać, bo szminek mam naprawdę dużo! Ale za 5 zł. żal było nie wziąć i jej. Postanowiłam wybrać jakiś uniwersalny, bezpieczny, dzienny kolorek, taki który wrzucimy do torebki i w wolej chwili pomalujemy usta. Powiem Wam, że to również okazał się strzałem w 10! Ten kolorek jest naprawdę piękny!


Wykończenie pomadki nie jest idealnie matowe i jak widzimy na zdjęciu lekko się błyszczy. Nadaje się jak najbardziej na dzień, na wieczór, pięknie wygląda, utrzymuje się może średnio bo tak z 4 godziny, za to dzięki kremowej konsystencji praca z tą szminką to czysta przyjemność no i zjada się bardzo równomiernie! Naprawdę nie sądziłam, że za 5 zł.!! ta pomadka okaże się hitem! Ale tak się stało i bardzo się cieszę! Na pewno zamówię kolejne kolorki! Polecam Wam serdecznie! :) 


Miałyście coś z Freedom Makeup? Lubicie matowe cienie? Lubicie delikatne makijaże? :)

Z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs :)
Czytaj dalej

Wibo Fixing Powder vs. MySecret loose powder


Dzień dobry, dobry wieczór, cześć, hejka 
 
Winna Wam jestem kilka słów na temat mojej cery, gdyż dziś, jak widzicie po tytule, starcie dwóch sypkich pudrów do utrwalenia makijażu od znanych i lubianych marek. 

Moja cera na razie (odpukać!!) przechodzi bardzo dobry okres. Moja Mama twierdzi, że słońce "wygrzewa" wypryski i szybciej wszystko schodzi. Nie wiem na ile to zdanie działa na moją psychikę, a na ile na prawdę się sprawdza, ale faktem jest, że w czasie lata stan mojej cery znacznie się poprawia. (Swoją drogą efekt placebo to niezwykła moc, przekonałam się na własnej skórze nie raz ;p). Poza pięknym latem moja cera miewa trudne czasy, gdy pojawiają się różnego rodzaju "przyjaciele" no a zaskórniki na czole, policzkach i brodzie zadomowiły się na dobre i mają się (niestety) bardzo dobrze. Mam zdecydowanie cerę tłustą, typowo tłustą, z rozszerzonymi porami na policzkach.W makijażu potrzebuje przede wszystkim matu i niezłego utrwalenia. A więc jak widzicie dzisiejsi bohaterowie mają pełne pole do popisu.



Zaczynamy! 


Oba pudry są łatwo dostępne oraz w podobnej cenie. Wibo znajdziemy w każdym Rossmannie za około 11 zł., MySecret w Drogerii Natura za około 14 zł., sprawa jasna, przy czym pojemność MySecret wynosi aż 12 g. przy czym Wibo 5,5 g.  Jak widać na załączonym obrazku opakowania znacznie różnią się jednak jakością, Puder z Wibo jest ze mną około pół roku a za chwile nie będzie na nim nic widać, MySecret jest ze mną już ponad rok i wygląda jak nowy. Oba opakowania jednak muszę ocenić dobrze, bo poza napisami  z Wibo nie dzieje się nic strasznego i opakowanie jest naprawdę dobre. Nosze je zamiennie w torebce i nigdy nie zdarzyło się aby pudry się odkręciły i wysypały.




Pudry dostępne są jedynie w odcieniu transparentnym, co jest typowe jeśli chodzi o pudry sypkie, jednak jak możecie zauważyć na zdjęciach, ich odcienie w opakowaniu odrobinę się różnią. MySecret wpada bardziej w żółte tony, Wibo natomiast  jest bardziej beżowo różowy. Na skórze, po rozprowadzeniu nie widać różnicy a na cerze już zupełnie i oba pudry są całkowicie transparentne, nie powodują również efektu białej mąki. 


  

 


Jak widzicie oba produkty mają wiele wspólnego, jednak ja używając oba pudry wiele miesięcy zauważam jedną zasadniczą różnicę. Puder od MySecret jest jakby bardziej rozświetlający, przy czym pozostawia efekt matowy. Wibo natomiast jest totalnie matujący i według mnie odrobinkę lepiej utrzymuje makijaż. Oba pudry bardzo lubię, używam zamiennie bardzo często i na pewno oba
kupie ponownie, choć nie sądzę, abym je kiedykolwiek wykończyła bo są ogromnie wydajne!

Lubicie pudry sypkie? Miałyście któryś z nich? :)

Z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs
Czytaj dalej

Mamo, chyba założę bloga

Dzień dobry, a może dobry wieczór,

dziś powiedziałam sobie: spróbuje, zrobię to, zacznę dzielić się z innymi moją pasją, no i padło zdanie, Mamo chyba założę bloga. "Chyba" zmieniło się bardzo szybko w "na pewno" i tak właśnie jestem Ja, Bugs, Ja, Ewa. Witam Cię serdecznie i zapraszam w krótką podróż po moim świecie. 
Zastanawiałam się jak zacząć pisać bloga, czy napisać kilka słów czy od razu przejść do konkretów i stwierdziłam, że pierwsza opcja jest bardziej naturalna. Chciałabym na początek odpowiedzieć na proste trzy pytania.

1. Dlaczego Bugsowy makeupowy?
No cóż mogłabym tu wymyślać przeróżne historie typu, Królik Bugs to moja ulubiona postać animowana, jest taki zabawny, lubię jak On marchewki (w końcu Ewka marchewka) itd. itd. Ale odpowiedź jest jedna: Bugsem nazwał mnie mój Chłopak i tak już zostało. Nie mogłam inaczej nazwać mojego bloga :D. 
2. O czym będzie mój blog? 
Jak sama nazwa wskazuje o moim makeupie, Bugsowym makeupie, który jest na razie bardzo amatorski, ale jak to głosi genialne przysłowie: trening czyni mistrza! 
3. Chciałabym aby mój blog...?
Stał się dla mnie i dla Was przestrzeżeniom na dzielenie się swoim doświadczeniem, pomysłami, pasją!  Aby był odskocznią od codziennego chaosu, aby stał się narzędziem na poznanie zwariowanych na punkcie makijażu Osób.

Co przyniesie czas, zobaczymy, czy sprawdzę się jako bloger zobaczymy. Zawsze warto stawiać przed sobą nowe wyzwania i z tym zdaniem Was dziś pozostawię.  :-)

Z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs
Czytaj dalej