Moje zakupy na promocji w Rossmanie - jesień 2015


Hejo hej!! :)

Dziś poczyniłam ostatnie zakupy w Rossie a więc nadszedł czas na podsumowanie i zaprezentowanie tego co też dla Siebie ciekawego wyhaczyłam. Nie jest tego mało, nie powiem, trochę zaszalałam, ale znowu jakoś bez przesady :). Nie miałam żadnego planu i spisu a więc nie musiałam sztywno trzymać się listy, ale kilka produktów chciałam wypróbować i wiedziałam, że właśnie te kupie. Kilka produktów wpadło całkiem przypadkowo, pod wpływem opinii koleżanek, pod wpływem chwili z serii jest promocja to kupię (baaardzo zły nawyk!!). 

ZAPRASZAM NA PRZEGLĄD MOICH ZAKUPOWYCH GRZESZKÓW :)


  

1. Usta
  • Lovely Color Wear, pomadka w kredce odcień 6 i 2: sprawdzają mi się bardzo dobrze, polecałam Wam je również. Tym razem wybrałam odcień nr 6 - to piękny odcień delikatnego bordo, dosyć ciemny kolor, który teraz bije rekordy popularności, oraz nr 2 - to typowy nudziak, idealny do wrzucenia w torebkę w celu szybkiej poprawki bez lusterka :).
  • Wibo, Glossy temptation nr 5: mój hit nad hitem! Miałam w poprzedniej wersji Wibo eliksir ale wykończyłam go do reszty. Cudowna pomadka, jedna z moich najukochańszych.
  •  Nivea Lip Butter malina: zakup na zimę :), całkiem przypadkiem ;p. 
  •  Wibo konturówka do ust nr 05: przypadkowy zakup ;D.


od góry: konturówka, Lovely nr 6, Lovely nr 2, Wibo nr 5


2. Oczy
  • Maybelline Color Tattoo: już dawno miałam je wypróbować, są to właśnie te produkty po które poszłam bez wahania; wybrałam kolory: pernament toupe i cream de rose (coś więcej o nich wkrótce);
  • Maybelline eyeliner lasting drama: długo się wahałam, bo niby bardzo chciałam go wypróbować z drugiej, jakoś do mnie nie przemawiał, namówiła mnie koleżanka i tak oto jest ze mną i nie żałuje!! :D w końcu mogę szybko i baardzo łatwo narysować cienką kreskę, która nie da teatralnego efektu a tylko delikatnie podkreśli oko :).
  • Loreal Volume Million Lashes so coulture i extra black: powiem tylko jedno: o mamo jakie te tusze są genialne, choć i one nie są pozbawione wad, o tym również wkrótce :p.
 



3. Twarz
  • Loreal True Match, 2N Vanila: to był również zakup z serii: na pewno to kupię, nie wiem dlaczego w niektórych Rossmannach w cenie regularnej kosztował ponad 60 zł. a w niektórych niecałe 45 zł.? wiecie może? Nie rozumiem tego. Bynajmniej Mi udało się go jakoś cudem zdobyć, bo był bardzo rozchwytywany, zwłaszcza ten odcień. Na dzień dzisiejszy powiem Wam jedynie, że jeśli chodzi o moje preferencje to nie jest to na pewno podkład na co dzień.  
  • Bell seria Hypoallergenic: baza wygładzająco matująca, podkład matujacy w odcieniu 1, korektor w odcieniu 1: tą serią zainteresowałam się dzięki blogowi Marzycielki, która wychwalała podkład ;p  poczytałam, poszperałam i zdecydowałam się na wypróbowanie, moje pierwsze wrażenie jest mega pozytywne! liczcie na recenzję a jeżeli wahacie się jaki podkład wypróbować to polecam Wam z całego serca właśnie ten!  jak on matuje... bajka! :) 

Jak tam wasze łowy? ;)
 Ja wszem i wobec:
OBIECUJE KONIEC ZAKUPÓW NA TEN ROK!! 


Trzymajcie się ciepło,
z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs ;)!!
Czytaj dalej

Akcja pielęgnacja: kremy pod podkład


Hejo, Hej!! :)

Problem odpowiedniego doboru kremu pod podkład jest chyba dla każdej dziewczyny zafascynowanej makijażem ważną kwestią. Od kremu właśnie zależy to jak dany produkt będzie zachowywał się na naszej twarzy. Z własnego doświadczenia wiem, że często bardzo dużo dziewczyn zapomina o odpowiednim przygotowaniu twarzy przed nałożeniem podkładu. Sama na początku swojej przygody z makijażem w ogóle prawe nie przywiązywałam do tego większej uwagi. Chyba musiałam dojrzeć do tego aby kłaść większą uwagę na odpowiednie przygotowanie cery a nie zwalanie wszystkiego na badziewny podkład.

Bardzo długo poszukiwałam kremu, przy którym podkład już po paru godzinach by się nie ważył, nie spływał i ogólnie ładnie się utrzymywał, dodatkowo mile widziane byłoby aby ładnie matowił i oczywiście pielęgnował Naszą cerę. Tak wiem... ideałów nie ma, ale warto marzyć :D 

Przeczytałam mnóstwo recenzji, sprawdzałam, testowałam... I tak chciałabym podzielić się z Wami zbiorczą recenzją 5 kremów, które naprawdę przetestowałam na wielu podkładach w różnych sytuacjach życiowych :D 


1. Ziaja kuracja antybakteryjna, krem redukujący trądzik, 
cena: ok. 10 zł.,
dostępność: apteka, sklep zielarski. 
 



Nie oczekujcie od niego cudów, ale na pewno Wam nie zaszkodzi. Całkiem przyjemny krem, nie robi krzywdy podkładowi (A O TO NAM CHODZI ;)). Widocznie wygładza cerę dzięki czemu aplikacja produktu staje się łatwiejsza, dodatkowo, jak widzicie na zdjęciach, ma lekko zielony kolor, który łagodzi zaczerwienienia, ale jest to naprawdę bardzo delikatny efekt. Szybko się wchłania,  delikatnie zostawia film na cerze. Nie zauważyłam aby spektakularnie matowił, ale i nie świecie się jakoś szczególnie bardziej. Często do niego wracam :).
Zostawiam link do wizaz.pl [klik] :)


2. Ziaja, Oczyszczanie - Liście manuka, krem nawilżający balans korygująco-ściągający,
cena: ok. 10 zł.
dostępność: apteka, stoiska Ziaji, Rossmann, sklepy zielarskie.





Kupiłam go razem z tonikiem z tej serii, nie pamiętam już co było w gratisie, bynajmniej mi zależało na toniku a więc stwierdziłam, że to dobry interes i przy okazji wypróbuje ten krem. Powiem Wam, że jest to dziwny produkt. Jestem nastawiona do niego neutralnie. Pięknie świeżo pachnie, jest dosyć lekki, ale długo się wchłania. Daje się odczuć lekki efekt nawilżenia, ale matu nie daje praktycznie żadnego. Plus za  filtr słoneczny,co prawda niski, ale zawsze. Często sięgałam po niego latem i może ponownie sięgnę wiosną. Mimo wszystko krzywdy podkładowi nie zrobi. 
Link do wizaz.pl [klik].


3. Celia Woman, Satin Mat, lekki krem - baza, nawilżająco matujący,
cena: ok. 8 zł.
dostępność: kilka miesięcy temu był dostępny w Biedronce, poza tym osiedlowe drogerie.





Bardzo ciekawy krem. Nie powiem, skusił mnie napis krem-baza ;p i faktycznie tak jak widzicie na zdjęciu krem ma konsystencje pół przezroczystą a jego formuła jest jakby delikatnie silikonowa, przy tym jest naprawdę lekki i szybko się wchłania. Faktycznie nie zapycha i skład ma całkiem przyjemny. Jest strasznie wydajny i nie sądzę abym go kiedyś w całości zużyła. Nie zauważyłam nawilżenia. Podkład na nim nakłada się przyjemnie, nie powoduje jego warzenia się, błyszczę się tak jak zawsze, a więc matu jako takiego lepszego nie daje. Ma jedną zasadniczą wadę, zapach!! strasznie pachnie, jak cytrynowy płyn do mycia naczyń.
Link do wizaz.pl [klik]


4. Alantan Dermoline, lekki krem dla cery wrażliwej (niebieska wersja),
cena: ok. 8 zł.
dostępność: apteka




MOJE ODKRYCIE ROKU!! Genialny krem! 
Po pierwszym użyciu jednak byłam zawiedziona. Miał być lekki, idealny pod makijaż a tu widzę, gęsty treściwy krem, tępo się rozprowadza. Ale uwaga, gdy się wchłonie zostawia idealnie gładką cerę, pięknie zmatowioną, ale tak zdrowo a nie sztucznie (wiecie o co chodzi), wyraźnie nawilżona i pięknie przygotowaną pod makijaż. Używając tego kremu zniknął problem suchych skórek! Podkład utrzymuje pięknie! Nie ma wpływu na przyspieszenie błyszczenia. Absolutnie nie zapycha! Testuje na nim każdy podkład! Jedyny minus, że jest niewydajny, ale znowu cena jest niska a więc można mu wybaczyć. Dodatkowo można go stosować na inne partie ciała. Jest prawie bezzapachowy. Jeżeli macie problem z odpowiednim kremem pod makijaż to ogromnie polecam wypróbowanie właśnie tego! 
Link do wizaz.pl [klik]

5. Dermacos, krem matujący na dzień,
cena: 19 zł.
dostepność: sklep zielarski, apteka




Poleciła mi go Pani w sklepie zielarskim, więc postanowiłam wypróbować. Na początku spisywał się wyśmienicie, myślałam, że będzie lepszy lepszy od Alantanu. Pięknie matowi, idealnie wygładza, skóra jest naprawdę porządnie przygotowana pod makijaż, który utrzymuje się całkiem ładnie. Na plus również filtr spf 15.  Krem ma jednak dwie zasadnicze wady: pachnie jak pasta do butów, serio... być może to przez te olejki eteryczne... i o zgrozo strasznie mnie zapchał! Miałam ostatnio prawdziwą rewolucję na twarzy, wysyp zaskórników, pryszcze podskórne, które wyleczyłam i pożegnałam na dobre ponad pół roku temu! Co prawda nie mam 100 % pewności, że to dokładnie ten krem, ale jak rano smarowałam nim buzie miałam wrażenie jakby moja cera mówiła do mnie: o nie! Odstawiłam go i powoli wszystko się normuje. Jeśli jednak nie macie problemu z zapychaniem, polecam serdecznie. Na pewno gdy wyleczę już całkowicie cerę to powrócę do niego. Być może za długo go stosowałam.



Och, dobrnęliśmy do końca! :)
Koniecznie dajcie znać czy miałyście któryś z tych kremów i co o nich sądzicie!
Koniecznie też polećcie mi swoje perełki! :)

Trzymajcie się ciepło,
z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs! :) 

Czytaj dalej

Wielkie promocje: -49% Rossmann. do -40% Drogeria Natura

NARESZCIE!!! Ileż to razy ostatnio przechadzając się po drogeriach, lub czytając wasze blogi tworzyłam w myślach listę typu: Ooo tak, to kupie jak będzie wielka promocja w Rossie... Aż się wreszcie doczekałam :D
Uwielbiam czytać Wasze polecenia, zawsze znajdę tam coś ciekawego i wartego mojej uwagi, a jako początkująca kosmetykomanniaczka własnie z takich postów dowiadywałam się co warto wybrać na początek makijażowej drogi i ja własnie dziś taki post dla Was przygotowałam.

Powiem szczerze, że z Rossmanowskiej rodzinki kolorówki uwielbiam, ubóstwiam, no kocham po prostu dwie marki: Lovely i Wibo! Mówcie co chcecie, ale te kosmetyki są tak tanie (nawet bez promocji) a tak dobrej jakości! :)


Lovely Color Wear: kredka do ust, prze genialny produkt, którym zaraziłam koleżanki i Siostrę! W promocji będzie kosztowało śmieszne 4 zł. (chyba nawet nie!). 
PS. dziewczyny, które już ją macie uwaga bo są nowe kolory!!! <3

Lovely extra lasting: matowe pomadki w płynie tak bym je nazwała, baaardzo trwały produkt, warto również kupić nabłyszczający top coat, który dodatkowo zwiększy trwałość i nada delikatnego błysku, jeśli nie lubicie matowego efektu; cena: ok. 5 zł.

 Wibo Extreme lashes: kiedyś poleciła mi ja koleżanka i od tamtej pory zawsze ją mam w kosmetyczce, jest to dziwna maskara, bo na początku spisuje się tragicznie, po prostu trzeba dać jej czas aby wyschła <?> idealnie rozdziela, świetna do dziennych makijaży, cena: ok. 5 zł.

Maybelline Lash sensational: jeżeli szukacie maskary, która utrzyma wasze rzęsy w pięknym stanie przez cały dzień i noc to konieczcie kupcie tą! :)

Lovely Curling pump up: szczerze to kupuje dla samej szczoteczki, bo sam tusz jest taki sobie, ale dla dziewczyn które szukają taniej, ale dobrej maskary polecałabym zdecydowanie tą lub tą z wibo! :), cena: ok. 5 zł.

Lovely turquiose wave: natrafiłam na ten eyeliner podczas ostatniej promocji, idealnie spisywał się latem, ma przepiękny kolor, który mieni się w kolory niebieskiego i zieleni, piękny! cena ok. 4 zł.

Wibo eyeliner: tego pana chyba przedstawiać nie muszę, każda dziewczyna chyba miała go w swojej kosmetyczce i pewnie większość z nas to właśnie nim próbowała malować swoją idealną pierwszą kreskę..., cena: ok. 5 zł.

Lovely nude make up kit: bardzo przyjemna paletka cieni, które są naprawdę całkiem niezłej jakości (no dobra, trochę się osypują, ale nie wszystkie :)), wspaniały prezent dla koleżanki, kuzynki, cioci, taka kolorystyka każdej kobiecie pasuje, cena. ok. 7 zł.

Jak widać po ilości, zdecydowanie moja ulubiona kategoria ;p

Wibo diamond illuminator: fajny, dzienny delikatny rozświetlacz, który poleca wiele słynnych blogerek, skusiłam się i ja i teraz sama polecam, cena ok. 5 zł.

Lovely Golden glow: nr 3 używam z przyjemnością jako bronzer, przepięknie pachnie, cena: ok. 7 zł. 

Rimmel match perfection: moje nowe odkrycie, baaaaaardzo fajny, dający naturalny efekt podkład, naprawdę jestem zachwycona! cena ok. 22-23 zł.

Rimmel Stay Matte: pisałam o nim tu, naprawdę dobry podkład dla cery tłustej :) cena, ok. 17-18 zł.

Rimmel lasting finish nude: kupiłam na ostatniej promocji i jestem tez baardzo zadowolona :) na promocji kosztuje ok. 14 zł. a więc naprawdę warto wypróbować! :)

Wibo bibułki matujące: tu wskazówka dla dziewczyn które dużo czasu spędzają poza domem, naprawdę warto mieć taki "gadżet" :D sama aż wstyd się przyznać, ale odkryłam je niedawno i doceniłam to, że mam je w torebce, cena ok. 3 zł.

Wibo fixing powder: pisałam o nim tu, jak ktoś lubi sypkie pudry warto kupić ten :) cena. ok. 7 zł.

Rimmel Stay matte powder: kultowy już niemal puder, bardzo fajnie utrwalający makijaż, cena, ok. 16 zł

Bell 2skin puder: kupiłam go co prawda w Biedronce, ale jako, że w Rossie też są szafy Bell to może cenowo będzie na plus  w Rossie, a puder jest naprawdę godny polecenia! :)  ekstra utrwala makijaż no i ta puderniczka z lusterkiem... cudeńko! ;)

Eveline art scenic: korektor, który naprawdę świetnie rozświetla i kryje drobne cienie, cena ok. 7 zł.


Jeśli chodzi o Drogerię Natura no to oczywiste, że będziemy korzystać z szaf które nie są dostępne w Rossie. Szczególnie polecam cienie Kobo i cienie My Secret.
Cała szafa Kobo przeceniona  o 40% a więc cienie wypadną baardzo korzystnie cenowo :) Warto zaopatrzyć się już w cienie na andrzejki, sylwestra, karnawał, studniówkę.
My Secret z tego co się orientuje przeceniona będzie o 30% a więc nie można zapomnieć o ich matowych cieniach o których pisałam tu .

Taka promocja to też ekstra okazja aby pomyśleć już o prezentach na mikołajki lub pod choinkę :D.

Ps. Ceny podawałam orientacyjnie, w niektórych przypadkach mogą być zawyżone.

Macie już swoja listę? ja jeszcze cały czas myślę, aby nie wydać majątku. :D

Trzymajcie się ciepło! :)
Z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs! :))
Czytaj dalej

Zakupolove #2



Hej Ludzie Kochani!! :)
 
Nie było mnie tu sto milionów lat, ale piąty rok studiów przytłacza mnie totalnie... Zawał pracy, zadania, prezentacje, referaty... tak wygląda moja obecna egzystencja... Ale miejmy nadzieje, że powoli się to wszystko unormuje :). Mimo braku czasu nawet na obiad, miałam jakoś cudownie czas, aby uczynić skromne zakupy, którymi się dziś Wam pochwalę :D.


Po pierwsze musiałam ratować moje włosy, bo ta pogoda była dla nich chyba nawet gorsza niż dla mnie. Przetłuszczały się w tempie jeszcze szybszym niż normalnie, były suche, ciężko się układały i okropnie elektryzowały. Poczytałam tu i tam i wybrałam się do YR po oczyszczający szampon z pokrzywy, dodatkowo wykończyłam chyba wszystkie możliwe odżywki i maski do włosów jakie miałam w mieszkaniu, więc zdecydowałam się na "maske-olej-odżywkę" (nie wiem dokładnie jak nazwać ten produkt) z Isany :). Moje włosy powoli wracają do przyjaznych stosunków ze mną a więc jesteśmy chyba na dobrej drodze :). Oba produkty już Wam serdecznie polecam!! Ale pojawi się osobna notka o mojej pielęgnacji włosów :). 
Ceny: szampon - 9,90 w promocji, maska z Isany: 4,99 bez promocji!! :).


Uwielbiam testować podkłady i przyznaje się bez bicia, że jestem bardzo podatna na teksty typu: sprawdzi się na każdej cerze, będziesz zachwycona, naprawdę polecam, jest świetny itd... A jako, że moje podkłady były dla mnie albo za ciemne, albo za jasne, stwierdziłam, że wypróbuje nowy Match Perfection, który był szalenie wychwalany na yt i blogach. I powiem Wam, że podkład jest fantastyczny!! Nie miałam starszej wersji, więc nie odniosę się jak ma się ta wersja do poprzedniej, ale obecnie mówię Wam bez bicia, że wyparł u mnie wszelkie Revlony i HealtyMixy.
Cena: 25,99 na promocji.

Jeśli chodzi o kolorówkę to kupiłam jeszcze brązową kredkę od Essence i bezbarwną konturówkę również z tej firmy
Ceny: 9,99  kredka, 5,49 konturówka.

Skusiłam się również w Naturze na nową paletkę od My Secret w odcieniu Smokey Nudes.
Cena: 13,99 

No i na stoisku Golden Rose czaiłam się na te nowe pomadki w kredce, ale zniechęciło mnie ich temperowanie, więc postawiłam na kolejną Velvet Matt tym razem w pięknym dziennym odcieniu nr 10. 
Cena: 11,90.


Brązowa kredka od Essence i GR VM w odcieniu 10

A jak tam wasze zakupy? Popłynęliście czy raczej na spokojnie? :) 

Trzymajcie się ciepło,
z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs!! :)
Czytaj dalej

Tangle Teezer szczotką idealną?


Hejo Hej Kochani!! 

Przepraszam Was za moją chwilową nieaktywność, ale rozpoczął się rok akademicki i niestety mieliśmy spory problem z internetem w mieszkaniu. Eh... życie studenta. !! :)

Dzisiejszy wpis był w moich planach nawet zanim założyłam bloga. Zawsze rano czesząc się myślałam sobie, że jak kiedyś będę miała bloga to koniecznie muszę napisać co o niej myślę. 

Szczotkę TT mam już ponad rok a więc jest to dosyć długi okres aby wyrobić sobie o niej porządne zdanie. Była moim marzeniem, bo mam włosy puszące się, które dosyć ciężko rozczesać. A gdy ujrzałam, że jest dostępna w Hebe wzięłam bez zastanowienia (a tak naprawdę usprawiedliwiłam ten zakup nagrodą za obronienie pracy licencjackiej ;p,). 

Jaka więc jest odpowiedź na pytanie zadane w tytule postu? TAK! :) To szczotka idealna!! :)
Za co ją tak bardzo pokochałam i polecam wszystkim dookoła? 
Po 1. Przede wszystkim za to, że można ją myć!! :) Niestety mam ogromny problem z przetłuszczaniem się włosów i mycie ich codziennie jest koniecznością. Bardzo zależy mi więc na tym, aby to czym je czesze było czyste.
Po 2. Już po pierwszym użyciu włosy są wyczuwalnie gładsze w dotyku.
Po 3. Z łatwością rozczesuje włosy po umyciu (tak czesze mokre włosy... wiem, że to zabójstwo, ale cóż... ;p) 
Po 4. Po ponad roku stosowania włosy są zdrowsze, mniej zniszczone, mniej się puszą. 

Wiele słyszę komentarzy, że ta szczotka (jak na szczotkę) jest bardzo droga. No ok. może i droga jest, ale popatrzmy na to perspektywicznie. Jeżeli nic tragicznego się nie wydarzy (niedawno o przykrych wydarzeniach ze swoim TT pisała Kosmetycznie nawiedzona POZDRAWIAM JĄ SERDECZNIE!! :)  (lub jeżeli jej nie zgubimy...<broń Boże!!>) to TT posłuży Nam dobrych parę lat, można go śmiało myć i jest prawie jak nowiuśki! A dodatkowo genialnie działa na włosy. I może zgodzę się z opinią, że na początku trochę dziwnie się nim czeszę, ale z czasem staje się to tak naturalne jak zwykłą szczotką z trzonkiem. A jeżeli w tym momencie puknęliście się w głowę i stwierdziliście, że to nie możliwe, żeby szczotka po ponad roku używania przez dziewczynę z przetłuszczającymi się włosami wyglądała prawie jak nowa to zapraszam do obejrzenia zdjęć jak mój TT wygląda po roku życia ze mną :) Aha i jeszcze jedna ważna kwestia, jestem studentką, a więc średnio co dwa tygodnie TT podróżował ze mną w walizce... No nie miał łatwego życia przez ten rok... :) 



Robiąc zdjęcia zauważyłam jeszcze jedną rzecz. Dziewczyny leworęczne nie powinny mieć problemu z czesaniem się nim, bo idealnie leży w dłoni zarówno prawej jak i lewej  :). Może to i głupie... ale jakoś tak mnie naszła taka myśl :) (ja jestem praworęczna :) dla jasności sytuacji ;p). 



Uwielbiam tą szczotkę i już nigdy się z nią nie rozstanę! Zaraziłam miłością do niej swoje Koleżanki a moje małe Bratanice i Siostrzenice z radością przychodzą do mnie i krzyczą: Ciocia uczesz Nas tą fajną szczotką :)

Jak mija Wam pierwszy tydzień na studiach? :) 

Trzymajcie się :)
z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs!! :)
Czytaj dalej

Trudna relacja - baza I love stage od Essence


Hejo HEJ! 

Część z Was na pewno bohater dzisiejszego wpisu zna i kocha bądź nienawidzi. Do zakupu tej bazy byłam niejako przymuszona o czym pisałam w poście o zakupach (zakupolove). Testuje i używam jej już od dobrych trzech tygodni a więc czas najwyższy wyrobić sobie o niej jakieś zdanie. 

Jeśli chodzi o sprawy podstawowe to dostępna jest wszędzie tam gdzie jest szafa essence a więc Natura, Hebe, Superpharm. Cena to ok. 12 zł., opakowanie i aplikator bardzo wygodne i higieniczne, na pewno lepsze niż tradycyjne "słoiczkowe" opakowania, typowe dla tego typu produktu. Producent rekomenduje również stosowania bazy jako korektora pod oczy ja jednak nie stosowałam jej w ten sposób. 


Na początku  spisywała się tragicznie. Cienie się rolowały już po godzinie. Wątpiłam w ogóle w sens jej stosowania, bo bez bazy cienie spisywały się lepiej niż na niej. Zaczęłam kombinować i nakładałam jej trochę mniej, rozprowadzając po powiece pędzelkiem do korektora, ale efekt był podobny.  Któregoś razu jednak nałożyła mi się dosyć gruba warstwa i zaczęłam ją rozcierać delikatnie palcem i efekt był dosyć zadowalający. Cienie o dziwo nie zaczęły się rolować i dosyć ładnie się utrzymały. Od tygodnia baza spisuje się całkiem ok, nie jest to jednak ideał. Co jest więc  nie tak? Głównie to, że nie podbija prawie w ogóle koloru cieni a jest to jeden z powodów dla których stosuje się bazę.


Drugim minusem jaki dostrzegam to jej kolor. Jest strasznie pomarańczowa, jednak to jestem jej w stanie wybaczyć bo po roztarciu, akurat na mojej powiece, tego tak bardzo nie widać, ale jako korektora nie wyobrażam sobie jej stosować. Jeśli jednak macie bardzo jasną karnację to może u Was nie wyglądać za ciekawie.

Tak mocno baza oksyduje

Podsumowując sama nie wiem co o niej myśleć. Na makijaż dzienny spisze się ok, ale na większe wyjścia, bardziej wieczorowe makijaże może nie dać rady. Baza na pewno jest baaaardzo wydajna i jak mi się skończy to pewnie już do niej nie wrócę.

Czekam na Wasze opinie! :)

Z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs :)!
Czytaj dalej

Akcja mycie pędzli


HEJO HEJ

Przyznaje się bez bicia, że pędzle myje bardzo rzadko. Wczoraj jednak naszła mnie jakaś niewytłumaczalna wena i stwierdziłam, że umyje wszystkie naraz i tak też się stało. Przy okazji porobiłam kilka zdjęć i pomyślałam sobie, że może powstać z tej całej akcji mycia pędzli fajny, luźny i krótki post :). 


Suszymy się! :D


Nie mam żadnych super narzędzi do pielęgnacji pędzli i nie jestem jakoś w tej kwestii zbyt doświadczona. Wiem, że inaczej powinno się myć pędzle z naturalnego włosia i inaczej te z syntetycznym. Ja myje wszystkie albo zwykłym szarym mydłem, albo szamponem i jakoś się trzymają, ale miałabym do Was ogromną prośbę abyście napisały mi co Wy używacie do mycia swoich perełek, jak często je myjecie, jak je suszycie... :D

Wiem, że pędzle powinno się myć raz na tydzień/ dwa tygodnie. Jest to dobre dla Naszej cery, ale i przede wszystkim higieniczne i obiecuje, że poprawię się pod tym względem :D. 

Jeśli chodzi o rodzaje pędzli to nie mam ich zbyt wiele, ale posiadam wszystkie "modele" które są mi potrzebne do wykonania makijażu zarówno twarzy jak i oczu :). O poszczególnych modelach jeszcze kiedyś pojawi się osobny post.

Tymczasem pozostawiam Wam z przesłaniem mojej Mamy, która podglądając jak robię w łazience zdjęcia pędzli, skwitowała pomysł na post jednym zdaniem: Dziewczyny pamiętajcie myjcie swoje pędzle !! :D

Z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs! :)
Czytaj dalej

Zakupolove


Dzieńdoberek, dobry wieczorek, cześć, hejo hej!!

Nadszedł czas na podsuwanie ostatnich kosmetycznych zakupów. Pochodzą z różnych miejsc. Ostatnio nie szalałam zbytnio i w większości kupiłam produkty który były mi naprawdę niezbędne :).





W Biedronce kupiłam oczywiście płyn micelarny, gdyż obecny już się kończy a, że jutro wyjeżdżam jeszcze na wakacje (tak, tak studenci mają jeszcze wakacje) to wzięłam również żel pod prysznic z algami morskimi, pięknie pachnie i bardzo spodobało mi się opakowanie. Nie wiem czy to jakaś wersja limitowana, ale widziałam je pierwszy raz w Biedronce.  




Jeśli chodzi o kolorówkę, to kupiłam dwa produkty. Skończyła mi się moja ukochana baza z Kobo (pisałam o niej w denku #1) a więc odwiedziłam Naturę z zamiarem zakupu nowego słoiczka. Niestety wszystkie były wysprzedane (taki pech...) a, że ja bardzo pilnie potrzebowałam bazy (bez niej nie potrafię się malować) to wzięłam tą z I love stage z essence (cena ok. 12 zł.). 
Na pierwszym miejscu mojej listy "muszę mieć" znalazła się maskara z Maybelline lash sensational, a gdy tylko zobaczyłam ją w drogerii osiedlowej za całe 18 zł. bez zastanowienia pobiegłam zadowolona do kasy :). Wzięłam wersję wodoodporną. 
W tej samej drogerii kupiłam również jedwab do włosów tym razem z Mariona :) (cena ok. 5 zł. 15 ml.)



Chyba ze sto lat nie robiłam zamówienia z Avon, jednak niedawno jakoś przypadkiem trafił w moje ręce katalog i razem z Mamą zamówiłyśmy sobie zestaw składający się z balsamu Skin so soft z olejkiem z babassu oraz mały perfum Scent Essence sparkly citrus (cena zestawu: ok. 20 zł.). Dodatkowo wzięłam jeszcze maseczkę błotną, oczyszczającą z planet spa (ok. 10 zł.).

Który produkt Was najbardziej zainteresował? :) Chcecie któregoś test/recenzje? :)
A jak tam wasze zakupy? :D

z marchewkowym pozdrowieniem,
eBugs!!! :)
Czytaj dalej